2017/10/01
Jesienny wirus czyli lek na chandrę.
Nie chcę zapeszyć ale wydaje mi się, że zaczynam
wracać do zdrowia. Trzymajcie kciuki, żeby tak było.
Jutro jeszcze wizyta u laryngologa. Ciekawe co powie?
Jak wiecie, w czasie choroby dużo szydełkowałam.
Zakochałam się w wirusach.
Dzisiejszy - to moje drugie "dziecko".
Chusta wykonana z włóczki 100% przędza akrylowa,
Mimoza Multi Natura. W dotyku ta przędza nie jest taka
mięsista i miła jak włóczka z Kauflandu, którą robiłam
chustę w kolorach morza (poprzedni post).
Ta jest trochę szorstka i wydaje się jakby była z domieszką
wełny.
Użyłam szydełko nr 5 ale teraz pewnie użyłabym większe.
Na dole troszeczkę się marszczy ale podobno akrylu się nie
blokuje. Myślę, że po praniu wystarczy wysuszyć ją
rozłożoną i będzie ok.
Zrobiłam ją już chyba z trzy tygodnie temu
i od tego czasu służy mi jako ocieplacz karku i szyi
podczas szydełkowania następnych chust.
Bardzo ją polubiłam. Lubię też jej kolorystykę.
Taka kasztanowo-jesienną. A Wam, jak się podoba?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie ma to jak złapać wirusa:) Chusta w fajnych, jesiennych barwach. Wracaj do zdrowia szybko.
OdpowiedzUsuńpięknie się prezentuje i wzór i barwy!
OdpowiedzUsuńczasem dziergam i w mimozie - choć wolę
najczęściej bawełnę, wiskozę czy bambus :)
Jest piękna, kolory, wzór, na czasie. Jeszcze tylko żeby uzdrowiła. Brawo Ty !!!
OdpowiedzUsuń