za mną. Miałam okazję poznać kolejne wspaniałe
dziewczyny z mojego miasta. Szkoda, że zobaczę się
z nimi dopiero za miesiąc. Niby mieszkamy w tym samym,
małym mieście a i tak każda jest zajęta swoimi sprawami
i nie ma czasu żeby się spotkać....
Ale czas wracać do tematu posta czyli KAMEI.
Chyba tamta moja pierwsza kamea nie była taka
brzydka, skoro dostałam zamówienie na podobną.
Chciałam, żeby była idealna. Szyłam i prułam chyba
z dziesięć razy, aż wreszcie zrobiłam. Ufff...
Moja klientka była naprawdę zadowolona.
A ja jak zwykle bałam się, że się nie spodoba.
Na szczęście, jak widzę, nie tylko ja tak mam.
P.s. Dziękuję Justynko za objaśnienie mi jak z małego zdjęcia
zrobić duże:)
Piękna praca :)
OdpowiedzUsuńZawsze jest strach, że coś komuś nie podpasuje.
Dziękuję za komentarz. Święte słowa:)
OdpowiedzUsuńa zrobiłabyś kiedyś - np. w przyszłym
OdpowiedzUsuńroku - taką kameę z ciemnymi koraliczkami
ale na rzemieniu?
Inuś. Dla Ciebie zrobię co tylko będziesz chciała.:) Przypomnij mi tylko jak przyjdzie czas a ja już dziś odłożę jedną kameę tylko dla Ciebie.
Usuńdziękuję - przypomnę się
Usuńpewnie w styczniu :DDD
Oki.:):)
OdpowiedzUsuńBardzo stylowa Kamea , warto było pruć i szyć dla takiego efektu :)
OdpowiedzUsuńOj tak, prucia było dużo. Ale ja już tak mam, musi być tak jak sobie wymyśliłam, nawet gdyby trwało to dłużej.:):)
Usuń